pdc

pdc

niedziela, 30 września 2012

Rozdział 1. - Chcę Ci pomóc

      Si-si-si-siema Pieszczochy !!! Jak widać jest rozdział pierwszy ! Tak bardzo się z tego cieszę. No i jest zajebiście długi !!! Jakieś, chyba, może pięć stron, nie ? Jaram się tym w chuj !
Wiecie co ? To dopiero rozdział pierwszy i już jest +18. Cieszycie się, nie ? No pewnie, że tak. Wiem, że to lubicie, no bo kto nie lubi... :D
      Teraz kwestia komentarzy : WOW ! Aż osiem przy prologu ! Massive thank you ! No i dwa od jednej osoby : kimkolwiek jesteś : KOCHAM CIĘ DZIEWCZYNO ! Wiem, że też czytasz mojego drugiego bloga i regularnie komentujesz. Widać, że jesteś wierną fanką mojej twórczości, no bo jak mnie to nie kochać ?! Jestem zajebista !!! (Bosz...Zayn Jaavad Malik na pewno jest ze mnie dumny, bo ja z niego też ! Koleś ma idealną twarz - potwierdzone naukowo :])
No i oczywiście jeśli czytacie to komentujcie. Jak zwykle będę Wam bardzo wdzięczna, bo na pewno wiecie, że lubię jak jest dużo komentarzy. Kocham je czytać !!! Ale oczywiście piszcie też jeśli Wam coś się nie podoba i chcielibyście bym coś zmieniła. A jak macie pytania to tylko gg i ask na tumblrze :3
      To chyba tyle co miałam do powiedzenia. Zauważyliście, że zawsze pisze dużo na wstępie ? Tak, tak, wiem, jestem amaZAYN. Prawda Zayn ? <lol>
No to koniec tych głupot, bo zaraz z moim małym leprechaunem Niallem jedziemy do Irlandii po garnek złota. No i Horan obiecał kupić mi jednorożca, kumacie to ?! Jednorożca !!! Przy okazji kupię Liamowi zestaw łyżek, żeby go wyleczyć, bo jak do cholery można bać się łyżek ?! Cóż tylko Liam to wie...

      ENJOY !!!


Piątek, 5 lipca 2012.
      
      Siedzieliśmy z Harrym w salonie i oglądaliśmy wieczorne wiadomości. Nie za bardzo mnie to interesowało więc zaczęłam bawić się jego loczkami. Chłopak podsunął się wyżej i wtulił głowę w mój tors. Ująłem jego dłoń po czym ucałowałem delikatnie a on cicho mruknął. Zacząłem bawić się jego palcami u ręki. Jest taka delikatna. On cały jest delikatny i bardzo wrażliwy. Moi kumple śmieją się, że go wychowuję, zastępuję jego mamę, że czasami bardziej zachowuję się jak jego tata, nie jak chłopak. Szczerze ? Nie rusza mnie to. Hazzuś teraz bardzo potrzebuje mnie po tym jak potraktowała go mama.

      -Lou... - szepnął zachrypniętym głosem.


      -Tak ?


      -Nudzi mi się. Zróbmy coś. - wstał pozycji siedzącej i usiadł na przeciwko mnie w ten specyficzny sposób - po turecku.


      Mimo późnej godziny za oknem świeciło jeszcze słońce, bo w końcu zaczął się lipiec. Harry ma teraz wakacje. We wrzeniu będzie w klasie maturalnej. Jestem z niego cholernie dumny, bo mimo tego wszystkiego co się działo w jego, naszym życiu, bardzo dobrze się uczy. Nie ma świadectwa z wyróżnieniem ale czego można oczekiwać od osiemnastoletniego chłopaka, którego matka wyrzuciła z domu za homoseksualizm i mieszka ze swoim, o siedem lat starszym chłopakiem, który ma czasami na niego ochotę. Cztery zero to bardzo dobry wynik.


      Dyrektor jego szkoły chciał interweniować. Nie chciał pozwolić, by Hazz ze mną mieszkał ale miał dosyć dobre, cztery argumenty przeciw; po pierwsze, Harry ma 18 lat i jest już dorosły. Po drugie, w Londynie nie ma żadnej rodziny anie krewnych, u których mógłby mieszkać. Po trzecie, obiecał, że będzie się dobrze uczył. A po czwarte, to nie możliwe powiedzieć Harry'emu NIE. Jemu się nie odmawia.


      -Jesteś głodny ? - spytałem wstając z kanapy


      -Yhmm. - Hazz podszedł do mnie i stanął na palcach dzięki czemu stykaliśmy się nosami. - Mam ochotę na Ciebie. - wymruczał mi w usta.


      -Harry, jakiś Ty słodki. - musnąłem jego usta. - Ale serio się pytam. Chcesz coś jeść ? - odsunąłem się od niego po czum skierowałem do kuchni.


      -Louis. Czy Ty mnie w ogóle słuchasz ? - poszedł za mną.

 
     -Słucham Cię.

      -Tak ? No to co powiedziałem ? - objął mnie od tyłu w pasie kiedy zaglądałem do lodówki.


      -Że... - zacząłem chichotać, bo Harry całował mnie po szyi a jego loki łaskotały moją skórę.


      -Że ? - ponaglił mnie.


      -Że masz na mnie ochotę. - powiedziałem uspokajając śmiech.


      -No właśnie. Więc może tak pójdziemy na górę, hym ? - obrócił mnie do siebie a ja wziąłem go na ręce i osadziłem na blacie.


      -Posłuchaj. Rozumiem, że dorastasz, ja też przez to przechodziłem. Wiem jak się czujesz. Hormony buzują i bardzo często myślisz o seksie, a zwłaszcza wtedy kiedy masz osobę, którą mocno kochasz. - przewrócił teatralnie oczami podczas mojego przemówienia. - Ale...


     -Taa... Zawsze jest jakieś ale. - warknął ale zignorowałem to.


     -To jeszcze nie jest ten czas. Nie jesteś  na to gotowy.


     -Ja lepiej wiem na co jestem gotowy i musisz wiedzieć, że jestem gotowy na seks z Tobą !


     -Tobie się tak tylko wydaje...


      -Nie prawda ! - przerwał mi krzykiem zeskakując z blatu. - Wiesz co mi się wydaje ? Że tak najzwyklej w świecie nie chcesz się ze mną kochać !

 
      -Chcę ! - starałem się go zapewnić.

      -No to chodź ! - spojrzał na mnie wyczekująco a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć. - No właśnie. Nie traktujesz mnie poważnie ! - krzyknął ze łzami w o czach i pobiegł na górę.


     -Harry, to nie tak ! Zaczekaj ! - próbowałem go zatrzymać - na marne.


      Wziąłem to co miałem pod ręką i rzuciłem tym z całej siły w podłogę. Tym czymś okazała się być zwykła ścierka.


     -Kurwa ! - przekląłem i usiadłem na podłodze. Ja zawsze muszę coś spierdolić. - Brawo Louis ! - burknąłem sam do siebie.


      Co ja najlepszego zrobiłem ? Mój mały Harry płacze prze ze mnie. My przecież nigdy się nie kłóciliśmy. Takie coś zdarzyło się po raz pierwszy. Nie wiem co się ostatnio z nim dzieje. Jest o wiele bardziej wrażliwy niż wcześniej był. Rano jest smutny, w południe go nie ma a wieczorem ma ochotę na zabawę ze mną. To nie jest mój Harry. On zawsze był uśmiechnięty...a raczej był. No i ostatnio przestał tańczyć.

     
      Wstałem z zimnej podłogi, otrzepałem się i ruszyłem do mojego chłopaka. Wbiegłem po schodach na górę i będąc przed pokojem ostrożnie otworzyłem drzwi tak, by go nie wystraszyć i po cichu wszedłem do pokoju.

      Zastałem Harry'ego skulonego na łóżku. Płakał. Tak płakał, że aż moje oczy się zaszkliły. Na widok smutnego Loczka zawsze chcę mi się płakać ale teraz to było silniejsze i jedna łezka spłynęła mi po policzku.


      Podszedłem powoli do łóżka, po czym usiadłem na nim. Hazz zadrżał na wiadomość, że przyszedłem. Pogłaskałem go po plecach a o w odpowiedzi jedynie pociągnął nosem.


      -Chodź do mnie. - powiedziałem cicho z nadzieją, że wpadnie w moje ramiona.


      Podniósł się lekko do pozycji siedzącej i rzucił się na mnie. Od razu go objąłem i przytuliłem mocno do siebie. Głaskałem go po plecach i bujałem powoli w tył i przód. Ucałowałem go w głowę i wplotłem palce w jego bujne loki.


      -Shhh... Już nie płacz. - na moje słowa wtulił się we mnie jeszcze mocniej.


      Poczułem, że moja bluzka robi się mokra od jego łez ale nie przeszkadzało mi to. Niech się wypłacze. Wiem, że tego potrzebuje. Każdy tego potrzebuje. Ale Harry ostatnio bardziej niż zwykle.


     -Wiesz, że Cie kocham. - zacząłem się tłumaczyć. - I ja na prawdę bardzo mocno chcę się z Tobą kochać...Ale tak mocno Cie kocham, że się o Ciebie boję. Nie chcę zrobić Ci krzywdy. Nasz pierwszy raz...będzie bolało. Po prostu chcę, żebyśmy jeszcze troszkę poczekali, rozumiesz ? - to było najgłupsze wytłumaczenie jakie mogłem powiedzieć. Wiem, że stać mnie na jakieś bardziej składne i logiczne ale w tym momencie nie byłem w stanie powiedzieć czegoś sensownego...może po za tym, że go kocham i się o niego boję.


    -Yhmm... - wymruczał.


     Oderwał się ode mnie i spojrzał na mnie. Był strasznie zapłakany. Miał mokre policzki, czerwone oczy i ciekło mu z nosa ale i tak był śliczny. Wytarł nadgarstkiem nosek, dłońmi przetarł policzki i uśmiechnął się.


     -Rozumiem. Troszczysz się o mnie, bo mnie kochasz. - powiedział to tak słodko. Jego jedno zdanie wyrażało całe moje wytłumaczenie. Zawsze wszystko lepiej brzmi w jego malinowych usteczkach.


     -Dokładnie. - poprawiłem niesfornego loczka, który upierdliwe opadał mu na czółko. - Poczekajmy troszkę. - dodałem po chwili.


      -Dobrze. - szepnął mi prosto w usta po czym delikatnie je musnął a ja pogłębiłem pocałunek.


      Usiadłem prosto i wziąłem Harry'ego na kolana, żeby miał większy dostęp do mnie. Od razu wsunął ręce pod moją koszulkę i już po chwili ja zdjął. Nie chciałem być mu dłużny więc zrobiłem to samo, następnie zdjąłem spodnie.


      Znów wróciliśmy do całowania. Język Harry'ego wcale nie walczył o dominacje tylko mi się oddał. Robiłem co mogłem, by się uśmiechnął. Już po chwili osiągnąłem cel.


      Poczułem, że jego dłonie walczą z guzikiem moich spodni. Był na prawdę zły, że nie chciał się odpiąć. Na prawdę długo się męczył. Nagle zaprzestał całowania ; spojrzał na dół i przygryzł dolną wargę. Ja również spojrzałem na dół, by zobaczyć o co chodzi. Hazz nadal mocował się z guzikiem. Słodko wyglądał taki zawzięty i troszkę zabawnie. Nie mogłem się powstrzymać, żeby się nie zaśmiać.


      -Zamiast się śmiać mógłbyś mi pomóc. - powiedział z rozłożonymi rękoma. - Co Ty za spodnie nosisz ?!


      -Takie, które chronią mnie przed Twoimi zręcznymi rączkami. - wstałem, żeby zdjąć spodnie i przy okazji zdjąłem bokserki a Harry spojrzał na mnie zszokowany ale też uradowany.

 
      Wróciłem na łóżko i ułożyłem mojego ukochanego na całej jego długości. Hazz patrzył na mnie z nadzieją.

      -Wybacz, ale nie licz... - przerwał mi pocałunkiem.


     -Okej. - uśmiechnął się.


      Znów wpiłem się w jego usta. Całowaliśmy się chwilę a potem jego usta zmieniłem na szyję. Zostawiłem niej kilka malinek, żeby wiedział, że bardzo mocno go kocham, i że należy tylko do mnie.

 
      Potem zjechałem niżej całując jego tors. Widziałem, że przechodziły go dreszcze, podobało mu się. Przygryzłem jego sutek i znów pocałunkami zjechałem niżej na jego brzuch. Przejechałem językiem wokół jego pępka po czym zębami chwyciłem gumkę jego bokserek i pomagając sobie jedną ręką zdjąłem je i rzuciłem gdzieś w kąt.

     Spojrzałem na Harry'ego. Miał przymknięte oczy i wielki uśmiech na twarzy i tylko czekał aż zrobię mu dobrze co świadczył o tym jego penis sterczący mi przed twarzą. Nie chciałem dłużej przeciągać, chwyciłem go za wolną dłoń a wolna ręką pomogłem sobie...włożyłem jego penisa do ust. O d razu pochłonąłem go całego po czym wyciągnąłem i przygryzłem jego główkę.


      Hazz nie lubi kiedy się z nim droczę więc wplótł palce w moje włosy i sam nadawał mi tempa. Poruszałem głową coraz szybciej i regularnie pracowałem językiem. Czułem, że stawał się coraz twardszy i było mu cholernie dobrze a właśnie do tego dążyłem. Chciałem, żeby był szczęśliwy.


      -Lou...Lou, szybciej. Proszę. - błagał mnie. Chciałem się jeszcze tym nacieszyć ale po głosie wyczułem, że jest o krok od spełnienia więc nie odbierałem mu tej przyjemności i na jego prośbę przyspieszyłem o ile to było możliwe. - Louis...ju-uż !


      Nareszcie. Doszedł w moich ustach. Jego sperma pociekła mi troszkę po brodzie ale staranie wszystko zlizałem. On jest taki słodziutki. Spojrzałem na niego. Nadal miał przymknięte oczy, ciężko dyszał, po czole spływały mu pojedyncze kropelki potu ale uśmiechał się. To było najważniejsze.


      Odgarnąłem z jego czoła mokre włosy i musnąłem jego usta.


      -Kocham Cię. - szepnąłem mu prosto w usta.


     -Ja Ciebie też kocham. - nadal miał zmęczony głos ale powoli dochodził do siebie.


     Objął mój kark i przytulił mnie do siebie. Ręce zsunął na plecy a potem na moje pośladki i zacinał je na nich. To było nawet przyjemne.


     Teraz wiem ile dla niego znaczy seks. Kocha mnie i dzięki temu możemy być ze sobą jeszcze bliżej. Jest bardzo szczęśliwy i cholernie mu dobrze po takim czymś co stało się chwilę temu a kiedy będziemy się kochać...kiedy w niego wejdę i... Będzie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, a Louis właśnie tego chce, chce go uszczęśliwiać ile tylko się da.

  
     Od godziny leżeliśmy nadzy. Hazz wtulił się we mnie i za cholerę nie chciał wypuścić. Myślałem, że śpi ale za każdym razem, gdy chciałem go od siebie odsunąć, on wzmacniał uścisk i mruczał Nigdzie nie idziesz. To słodkie ale chciałem wziąć prysznic.
    
      -Harry, ja chcę się umyć. - próbowałem się wydostać z jego objęć.
    
      -No dobrze...ale wracasz za 10 minut. - puścił mnie i położył się na brzuchu.

      -Okej. - musnąłem jego kark. - Postaram się. - chwyciłem świeże bokserki i wyszedłem z pokoju.


      Starałem się myć jak najszybciej, bo wiem, że Hazz nie lubi zostawać sam. Wiem, że to może wydawać się głupie...dziecinne, że osiemnastoletni chłopak boi się być sam ale ostatnio na prawdę bardzo się zmienił. Jak już mówiłem jest bardzo smutny i często płacze. A kiedy pytam go o co chodzi, czy coś się stało to on odpowiada, że nic, że to nic takiego. Serio się o niego martwię.


      Założyłem bokserki i szybko poszedłem do Harry'ego. W pokoju zastałem go takiego jak zostawiłem. Nadal leżał nagi na brzuchu głową zwróconą do ściany. Podszedłem powoli do niego i przejechałem opuszkami palców wzdłuż jego pleców i złożyłem pocałunek na jego pośladku. Usiadłem na nim okrakiem i zacząłem masować plecy.


      -Ubierz się Skarnie. - powiedziałem ciepło. W odpowiedzi dostałem pociągnięciem nosem ale chyba mi się zdawało.

 
      Przejechałem nosem po jego kręgosłupie zaczynając od miednicy a kończąc na karku po czym musnąłem jego policzek. Teraz już byłem pewny, że pociągnięcie nosem wcale mi się nie zdawało, bo po jego nosku spłynęła pojedyncza łza.

     -Harreh, Ty płaczesz ? - spytałem przeczesując jego loki.


      Chłopak szybko starł łzę i mocno ścisnął powieki. Wstałem z niego i usiadłem obok a Hazz podniósł się i szybko wtulił się we mnie. Od razu mocno go objąłem i ucałowałem we włosy.


      -Czemu płaczesz ? - szepnąłem mu do ucha. Nie odpowiedział. - Przez to co się stało w kuchni ? - pomyślałem, że nadal może być mu przykro.


      -Nie. - pisnął cichutko.

      -A czemu ?
  
      -Nie wiem. Tak jakoś wyszło. - wytarł mokre policzki.

      -Oj Harry... - pogłaskałem go po nagich plecach. - Chodźmy spać. - odsunąłem go od siebie i musnąłem usta. - Ubierz się.


      -Nie chcę. - odpowiedział stanowczo wciąż drżącym głosem.


      -No dobrze. - chwyciłem za kołdrę i okryłem nie siebie i mojego Harry'ego.


      -Przytul mnie. - szepnął a ja od razu mocna go objąłem i ucałowałem w czółko.


      -Śpij dobrze.

6 komentarzy:

  1. This is the best thing of my life! <3 Ten rozdział jest cudooowny. Harry jest taaaki uroczy *-* Jednak troszkę się o Niego martwię. Czyżby płakał przez to, że jego mama tak go odrzuciła? Szczerze mówiąc to się mu nie dziwię.. Przeciż rodzic to rodzic.. Dziecko(nawet to dorosłe) bardzo go kocha, a takie wyrzeczenie się, na pewno, baaaaaardzo boli. Jednak mam nadzieję, że wszystko się ułoży. Może mama Harry'ego spróbuje zaakcteptować swojego syna jako geja? No, bo przecież.. Gej, lesbijka czy biseksualista/ka to też człowiek no nie? Bardzo, baaardzo jaram się tym #Larry+18 Hyhy. :) jest to tak świetnie napisane, że aż mam sexual frustration ;] wgl. Cały rozdział jest cudownie napisany. Masz wielki talent i za to Cię podziwiam, oraz troszkę Ci go zazdroszczę. Niecierpliwie czekam na kolejny rozdział xx o nn tego opowiadania także informuj mnie na tt. ;) pamiętasz mój nick? ;) @Larry1DLove btw. Zamiast pisać rozdział zachwycam się Twoim hahah xx [becausetruelovecannothide.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  2. aww... to jest takie wyjebiste w kosmos, że aż brak mi słów :) naprawdę śliczne. Kurdee. +18, a ja tylu nie mam :D Trudno :P Bardziej się mnie zdemoralizować nie da ;D Kurdee głupoty zaczynam pisać tak więc kończę już mój monolog. :) Zakochałam się w tym. i tyle :) ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham tego bloga , zresztą tak samo jak tamtego .... obydwa są przecudowne , a ty masz ogromy talent :) Czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeeeeeeej jak Lou się o Hazze troszczy *.*
    Czekam na następny. Pozdro xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Super , super i jeszcze raz super !!!! Kocham to !!!!

    OdpowiedzUsuń