pdc

pdc

niedziela, 30 września 2012

Rozdział 1. - Chcę Ci pomóc

      Si-si-si-siema Pieszczochy !!! Jak widać jest rozdział pierwszy ! Tak bardzo się z tego cieszę. No i jest zajebiście długi !!! Jakieś, chyba, może pięć stron, nie ? Jaram się tym w chuj !
Wiecie co ? To dopiero rozdział pierwszy i już jest +18. Cieszycie się, nie ? No pewnie, że tak. Wiem, że to lubicie, no bo kto nie lubi... :D
      Teraz kwestia komentarzy : WOW ! Aż osiem przy prologu ! Massive thank you ! No i dwa od jednej osoby : kimkolwiek jesteś : KOCHAM CIĘ DZIEWCZYNO ! Wiem, że też czytasz mojego drugiego bloga i regularnie komentujesz. Widać, że jesteś wierną fanką mojej twórczości, no bo jak mnie to nie kochać ?! Jestem zajebista !!! (Bosz...Zayn Jaavad Malik na pewno jest ze mnie dumny, bo ja z niego też ! Koleś ma idealną twarz - potwierdzone naukowo :])
No i oczywiście jeśli czytacie to komentujcie. Jak zwykle będę Wam bardzo wdzięczna, bo na pewno wiecie, że lubię jak jest dużo komentarzy. Kocham je czytać !!! Ale oczywiście piszcie też jeśli Wam coś się nie podoba i chcielibyście bym coś zmieniła. A jak macie pytania to tylko gg i ask na tumblrze :3
      To chyba tyle co miałam do powiedzenia. Zauważyliście, że zawsze pisze dużo na wstępie ? Tak, tak, wiem, jestem amaZAYN. Prawda Zayn ? <lol>
No to koniec tych głupot, bo zaraz z moim małym leprechaunem Niallem jedziemy do Irlandii po garnek złota. No i Horan obiecał kupić mi jednorożca, kumacie to ?! Jednorożca !!! Przy okazji kupię Liamowi zestaw łyżek, żeby go wyleczyć, bo jak do cholery można bać się łyżek ?! Cóż tylko Liam to wie...

      ENJOY !!!


Piątek, 5 lipca 2012.
      
      Siedzieliśmy z Harrym w salonie i oglądaliśmy wieczorne wiadomości. Nie za bardzo mnie to interesowało więc zaczęłam bawić się jego loczkami. Chłopak podsunął się wyżej i wtulił głowę w mój tors. Ująłem jego dłoń po czym ucałowałem delikatnie a on cicho mruknął. Zacząłem bawić się jego palcami u ręki. Jest taka delikatna. On cały jest delikatny i bardzo wrażliwy. Moi kumple śmieją się, że go wychowuję, zastępuję jego mamę, że czasami bardziej zachowuję się jak jego tata, nie jak chłopak. Szczerze ? Nie rusza mnie to. Hazzuś teraz bardzo potrzebuje mnie po tym jak potraktowała go mama.

      -Lou... - szepnął zachrypniętym głosem.


      -Tak ?


      -Nudzi mi się. Zróbmy coś. - wstał pozycji siedzącej i usiadł na przeciwko mnie w ten specyficzny sposób - po turecku.


      Mimo późnej godziny za oknem świeciło jeszcze słońce, bo w końcu zaczął się lipiec. Harry ma teraz wakacje. We wrzeniu będzie w klasie maturalnej. Jestem z niego cholernie dumny, bo mimo tego wszystkiego co się działo w jego, naszym życiu, bardzo dobrze się uczy. Nie ma świadectwa z wyróżnieniem ale czego można oczekiwać od osiemnastoletniego chłopaka, którego matka wyrzuciła z domu za homoseksualizm i mieszka ze swoim, o siedem lat starszym chłopakiem, który ma czasami na niego ochotę. Cztery zero to bardzo dobry wynik.


      Dyrektor jego szkoły chciał interweniować. Nie chciał pozwolić, by Hazz ze mną mieszkał ale miał dosyć dobre, cztery argumenty przeciw; po pierwsze, Harry ma 18 lat i jest już dorosły. Po drugie, w Londynie nie ma żadnej rodziny anie krewnych, u których mógłby mieszkać. Po trzecie, obiecał, że będzie się dobrze uczył. A po czwarte, to nie możliwe powiedzieć Harry'emu NIE. Jemu się nie odmawia.


      -Jesteś głodny ? - spytałem wstając z kanapy


      -Yhmm. - Hazz podszedł do mnie i stanął na palcach dzięki czemu stykaliśmy się nosami. - Mam ochotę na Ciebie. - wymruczał mi w usta.


      -Harry, jakiś Ty słodki. - musnąłem jego usta. - Ale serio się pytam. Chcesz coś jeść ? - odsunąłem się od niego po czum skierowałem do kuchni.


      -Louis. Czy Ty mnie w ogóle słuchasz ? - poszedł za mną.

 
     -Słucham Cię.

      -Tak ? No to co powiedziałem ? - objął mnie od tyłu w pasie kiedy zaglądałem do lodówki.


      -Że... - zacząłem chichotać, bo Harry całował mnie po szyi a jego loki łaskotały moją skórę.


      -Że ? - ponaglił mnie.


      -Że masz na mnie ochotę. - powiedziałem uspokajając śmiech.


      -No właśnie. Więc może tak pójdziemy na górę, hym ? - obrócił mnie do siebie a ja wziąłem go na ręce i osadziłem na blacie.


      -Posłuchaj. Rozumiem, że dorastasz, ja też przez to przechodziłem. Wiem jak się czujesz. Hormony buzują i bardzo często myślisz o seksie, a zwłaszcza wtedy kiedy masz osobę, którą mocno kochasz. - przewrócił teatralnie oczami podczas mojego przemówienia. - Ale...


     -Taa... Zawsze jest jakieś ale. - warknął ale zignorowałem to.


     -To jeszcze nie jest ten czas. Nie jesteś  na to gotowy.


     -Ja lepiej wiem na co jestem gotowy i musisz wiedzieć, że jestem gotowy na seks z Tobą !


     -Tobie się tak tylko wydaje...


      -Nie prawda ! - przerwał mi krzykiem zeskakując z blatu. - Wiesz co mi się wydaje ? Że tak najzwyklej w świecie nie chcesz się ze mną kochać !

 
      -Chcę ! - starałem się go zapewnić.

      -No to chodź ! - spojrzał na mnie wyczekująco a ja nie wiedziałem co odpowiedzieć. - No właśnie. Nie traktujesz mnie poważnie ! - krzyknął ze łzami w o czach i pobiegł na górę.


     -Harry, to nie tak ! Zaczekaj ! - próbowałem go zatrzymać - na marne.


      Wziąłem to co miałem pod ręką i rzuciłem tym z całej siły w podłogę. Tym czymś okazała się być zwykła ścierka.


     -Kurwa ! - przekląłem i usiadłem na podłodze. Ja zawsze muszę coś spierdolić. - Brawo Louis ! - burknąłem sam do siebie.


      Co ja najlepszego zrobiłem ? Mój mały Harry płacze prze ze mnie. My przecież nigdy się nie kłóciliśmy. Takie coś zdarzyło się po raz pierwszy. Nie wiem co się ostatnio z nim dzieje. Jest o wiele bardziej wrażliwy niż wcześniej był. Rano jest smutny, w południe go nie ma a wieczorem ma ochotę na zabawę ze mną. To nie jest mój Harry. On zawsze był uśmiechnięty...a raczej był. No i ostatnio przestał tańczyć.

     
      Wstałem z zimnej podłogi, otrzepałem się i ruszyłem do mojego chłopaka. Wbiegłem po schodach na górę i będąc przed pokojem ostrożnie otworzyłem drzwi tak, by go nie wystraszyć i po cichu wszedłem do pokoju.

      Zastałem Harry'ego skulonego na łóżku. Płakał. Tak płakał, że aż moje oczy się zaszkliły. Na widok smutnego Loczka zawsze chcę mi się płakać ale teraz to było silniejsze i jedna łezka spłynęła mi po policzku.


      Podszedłem powoli do łóżka, po czym usiadłem na nim. Hazz zadrżał na wiadomość, że przyszedłem. Pogłaskałem go po plecach a o w odpowiedzi jedynie pociągnął nosem.


      -Chodź do mnie. - powiedziałem cicho z nadzieją, że wpadnie w moje ramiona.


      Podniósł się lekko do pozycji siedzącej i rzucił się na mnie. Od razu go objąłem i przytuliłem mocno do siebie. Głaskałem go po plecach i bujałem powoli w tył i przód. Ucałowałem go w głowę i wplotłem palce w jego bujne loki.


      -Shhh... Już nie płacz. - na moje słowa wtulił się we mnie jeszcze mocniej.


      Poczułem, że moja bluzka robi się mokra od jego łez ale nie przeszkadzało mi to. Niech się wypłacze. Wiem, że tego potrzebuje. Każdy tego potrzebuje. Ale Harry ostatnio bardziej niż zwykle.


     -Wiesz, że Cie kocham. - zacząłem się tłumaczyć. - I ja na prawdę bardzo mocno chcę się z Tobą kochać...Ale tak mocno Cie kocham, że się o Ciebie boję. Nie chcę zrobić Ci krzywdy. Nasz pierwszy raz...będzie bolało. Po prostu chcę, żebyśmy jeszcze troszkę poczekali, rozumiesz ? - to było najgłupsze wytłumaczenie jakie mogłem powiedzieć. Wiem, że stać mnie na jakieś bardziej składne i logiczne ale w tym momencie nie byłem w stanie powiedzieć czegoś sensownego...może po za tym, że go kocham i się o niego boję.


    -Yhmm... - wymruczał.


     Oderwał się ode mnie i spojrzał na mnie. Był strasznie zapłakany. Miał mokre policzki, czerwone oczy i ciekło mu z nosa ale i tak był śliczny. Wytarł nadgarstkiem nosek, dłońmi przetarł policzki i uśmiechnął się.


     -Rozumiem. Troszczysz się o mnie, bo mnie kochasz. - powiedział to tak słodko. Jego jedno zdanie wyrażało całe moje wytłumaczenie. Zawsze wszystko lepiej brzmi w jego malinowych usteczkach.


     -Dokładnie. - poprawiłem niesfornego loczka, który upierdliwe opadał mu na czółko. - Poczekajmy troszkę. - dodałem po chwili.


      -Dobrze. - szepnął mi prosto w usta po czym delikatnie je musnął a ja pogłębiłem pocałunek.


      Usiadłem prosto i wziąłem Harry'ego na kolana, żeby miał większy dostęp do mnie. Od razu wsunął ręce pod moją koszulkę i już po chwili ja zdjął. Nie chciałem być mu dłużny więc zrobiłem to samo, następnie zdjąłem spodnie.


      Znów wróciliśmy do całowania. Język Harry'ego wcale nie walczył o dominacje tylko mi się oddał. Robiłem co mogłem, by się uśmiechnął. Już po chwili osiągnąłem cel.


      Poczułem, że jego dłonie walczą z guzikiem moich spodni. Był na prawdę zły, że nie chciał się odpiąć. Na prawdę długo się męczył. Nagle zaprzestał całowania ; spojrzał na dół i przygryzł dolną wargę. Ja również spojrzałem na dół, by zobaczyć o co chodzi. Hazz nadal mocował się z guzikiem. Słodko wyglądał taki zawzięty i troszkę zabawnie. Nie mogłem się powstrzymać, żeby się nie zaśmiać.


      -Zamiast się śmiać mógłbyś mi pomóc. - powiedział z rozłożonymi rękoma. - Co Ty za spodnie nosisz ?!


      -Takie, które chronią mnie przed Twoimi zręcznymi rączkami. - wstałem, żeby zdjąć spodnie i przy okazji zdjąłem bokserki a Harry spojrzał na mnie zszokowany ale też uradowany.

 
      Wróciłem na łóżko i ułożyłem mojego ukochanego na całej jego długości. Hazz patrzył na mnie z nadzieją.

      -Wybacz, ale nie licz... - przerwał mi pocałunkiem.


     -Okej. - uśmiechnął się.


      Znów wpiłem się w jego usta. Całowaliśmy się chwilę a potem jego usta zmieniłem na szyję. Zostawiłem niej kilka malinek, żeby wiedział, że bardzo mocno go kocham, i że należy tylko do mnie.

 
      Potem zjechałem niżej całując jego tors. Widziałem, że przechodziły go dreszcze, podobało mu się. Przygryzłem jego sutek i znów pocałunkami zjechałem niżej na jego brzuch. Przejechałem językiem wokół jego pępka po czym zębami chwyciłem gumkę jego bokserek i pomagając sobie jedną ręką zdjąłem je i rzuciłem gdzieś w kąt.

     Spojrzałem na Harry'ego. Miał przymknięte oczy i wielki uśmiech na twarzy i tylko czekał aż zrobię mu dobrze co świadczył o tym jego penis sterczący mi przed twarzą. Nie chciałem dłużej przeciągać, chwyciłem go za wolną dłoń a wolna ręką pomogłem sobie...włożyłem jego penisa do ust. O d razu pochłonąłem go całego po czym wyciągnąłem i przygryzłem jego główkę.


      Hazz nie lubi kiedy się z nim droczę więc wplótł palce w moje włosy i sam nadawał mi tempa. Poruszałem głową coraz szybciej i regularnie pracowałem językiem. Czułem, że stawał się coraz twardszy i było mu cholernie dobrze a właśnie do tego dążyłem. Chciałem, żeby był szczęśliwy.


      -Lou...Lou, szybciej. Proszę. - błagał mnie. Chciałem się jeszcze tym nacieszyć ale po głosie wyczułem, że jest o krok od spełnienia więc nie odbierałem mu tej przyjemności i na jego prośbę przyspieszyłem o ile to było możliwe. - Louis...ju-uż !


      Nareszcie. Doszedł w moich ustach. Jego sperma pociekła mi troszkę po brodzie ale staranie wszystko zlizałem. On jest taki słodziutki. Spojrzałem na niego. Nadal miał przymknięte oczy, ciężko dyszał, po czole spływały mu pojedyncze kropelki potu ale uśmiechał się. To było najważniejsze.


      Odgarnąłem z jego czoła mokre włosy i musnąłem jego usta.


      -Kocham Cię. - szepnąłem mu prosto w usta.


     -Ja Ciebie też kocham. - nadal miał zmęczony głos ale powoli dochodził do siebie.


     Objął mój kark i przytulił mnie do siebie. Ręce zsunął na plecy a potem na moje pośladki i zacinał je na nich. To było nawet przyjemne.


     Teraz wiem ile dla niego znaczy seks. Kocha mnie i dzięki temu możemy być ze sobą jeszcze bliżej. Jest bardzo szczęśliwy i cholernie mu dobrze po takim czymś co stało się chwilę temu a kiedy będziemy się kochać...kiedy w niego wejdę i... Będzie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie, a Louis właśnie tego chce, chce go uszczęśliwiać ile tylko się da.

  
     Od godziny leżeliśmy nadzy. Hazz wtulił się we mnie i za cholerę nie chciał wypuścić. Myślałem, że śpi ale za każdym razem, gdy chciałem go od siebie odsunąć, on wzmacniał uścisk i mruczał Nigdzie nie idziesz. To słodkie ale chciałem wziąć prysznic.
    
      -Harry, ja chcę się umyć. - próbowałem się wydostać z jego objęć.
    
      -No dobrze...ale wracasz za 10 minut. - puścił mnie i położył się na brzuchu.

      -Okej. - musnąłem jego kark. - Postaram się. - chwyciłem świeże bokserki i wyszedłem z pokoju.


      Starałem się myć jak najszybciej, bo wiem, że Hazz nie lubi zostawać sam. Wiem, że to może wydawać się głupie...dziecinne, że osiemnastoletni chłopak boi się być sam ale ostatnio na prawdę bardzo się zmienił. Jak już mówiłem jest bardzo smutny i często płacze. A kiedy pytam go o co chodzi, czy coś się stało to on odpowiada, że nic, że to nic takiego. Serio się o niego martwię.


      Założyłem bokserki i szybko poszedłem do Harry'ego. W pokoju zastałem go takiego jak zostawiłem. Nadal leżał nagi na brzuchu głową zwróconą do ściany. Podszedłem powoli do niego i przejechałem opuszkami palców wzdłuż jego pleców i złożyłem pocałunek na jego pośladku. Usiadłem na nim okrakiem i zacząłem masować plecy.


      -Ubierz się Skarnie. - powiedziałem ciepło. W odpowiedzi dostałem pociągnięciem nosem ale chyba mi się zdawało.

 
      Przejechałem nosem po jego kręgosłupie zaczynając od miednicy a kończąc na karku po czym musnąłem jego policzek. Teraz już byłem pewny, że pociągnięcie nosem wcale mi się nie zdawało, bo po jego nosku spłynęła pojedyncza łza.

     -Harreh, Ty płaczesz ? - spytałem przeczesując jego loki.


      Chłopak szybko starł łzę i mocno ścisnął powieki. Wstałem z niego i usiadłem obok a Hazz podniósł się i szybko wtulił się we mnie. Od razu mocno go objąłem i ucałowałem we włosy.


      -Czemu płaczesz ? - szepnąłem mu do ucha. Nie odpowiedział. - Przez to co się stało w kuchni ? - pomyślałem, że nadal może być mu przykro.


      -Nie. - pisnął cichutko.

      -A czemu ?
  
      -Nie wiem. Tak jakoś wyszło. - wytarł mokre policzki.

      -Oj Harry... - pogłaskałem go po nagich plecach. - Chodźmy spać. - odsunąłem go od siebie i musnąłem usta. - Ubierz się.


      -Nie chcę. - odpowiedział stanowczo wciąż drżącym głosem.


      -No dobrze. - chwyciłem za kołdrę i okryłem nie siebie i mojego Harry'ego.


      -Przytul mnie. - szepnął a ja od razu mocna go objąłem i ucałowałem w czółko.


      -Śpij dobrze.

niedziela, 23 września 2012

Prolog - Taniec miłości

   Witajcie pieszczochy ! Jak widać Wasza Marchewka założyła kolejnego bloga. A o czym tym razem będzie moje opowiadanie ? No co za głupie pytanie...Oczywiście, że o Larry'm ;D Na razie macie prolog. Może krótki ale zawsze coś, prawda ? Mam nadzieje, że Wam się spodoba tak samo jak "If I was...". Tak, będę pisała oba blogi. Ale ostrzegam, że rozdziały nie będą się szybko pojawiać. Raczej co dwa tygodnie każdy, ale chyba nie jest Wam przykro prawda ? Jest więcej do czytania ! :D
   To opowiadanie będzie o wiele krótsze. Będzie miało góra 10 rozdziałów. No chyba, że będę miała pomysł na więcej. :P Tak więc zapraszam do czytania i proszę o komentarze...
  ENJOY !



       Każdego dnia jestem cholernie wdzięczny mojej siostrze Lottie za to, że rok temu jednak udało jej się namówić mnie, żebym razem z nią poszedł na ten pokaz tańca do domu kultury. Gdyby nie to, to teraz nie trzymałbym w swoich objęciach mojego ukochanego Harry'ego. Pamiętam ten dzień jakby to było wczoraj.


      Siedziałem przy stole w domu siostry i popijałem malinową herbatę. Ona zaś namiętnie rozmawiała przez telefon ze swoim chłopakiem. 19-latka jest bardzo w nim zakochana. Nie dziwię się jej, Niall to wspaniały chłopak. Przyznam, że kiedy mi go przedstawiła, zauroczyłem się a potem, na szczęście przez krótki czas, podkochiwałem się w nim. Ale to szybko minęło i teraz ten słodki Irlandczyk jest moim przyjacielem.

     
      Lottie rozłączyła się z Niall'em i z wielkim uśmiechem przysiadła się do mnie.

      -Lou...mam do Ciebie prośbę. - uśmiechnęła się z nadzieją.


      -Jaką ? - spytałem piorąc gryza szarlotki, którą siostra upiekła. Muszę przyznać, że robi lepsze ciasta od mamy.


      -Niall ma w domu kultury występ. - patrzyła na mnie świecącymi oczami.


      -I...? - spytałem wyczekująco.


     -Pójdziesz ze mną ? Proszę. - prawie, że błagała mnie na kolanach. Czuła, że się nie zgodzę.


     -Nie ma mowy. Nigdzie nie idę. - odpowiedziałem stanowczo.


      -Oj no weź. Zobaczysz jak mój Niallerek tańczy.


      -Ja nie lubię tańca. - próbowałem sprawić, żeby sobie odpuściła.


      -A jak Ci powiem, że tańczą tam same chłopaki ? - poruszyła zabawnie brwiami na co parsknąłem śmiechem.


      -I co z tego ? - wzruszyłem ramionami.


      -To z tego, że Niall mi powiedział, że w jego grupie jest jeden gej...albo dwa? Już nie pamiętam. Ale jestem pewna, że mi to mówił.


      Zamilkłem na chwilę by wszystko przeanalizować. Powiem szczerze, że zaintrygowała mnie tym. Już od bardzo dawna nie miałem nikogo, kogo mógłbym przytulić, pocałować, powiedzieć, że go kocham.


      -Ehh... - westchnąłem głośno. - Niech Ci będzie. Pójdę z Tobą.


      -Jej ! - krzyknęła po czym wstała z krzesła i mocno mnie przytuliła. - Dziękuję !


      -Ale jak żaden z nich nie wpadnie mi w oko to będzie z Tobą źle.


      -Okej. - ucałowała mnie w policzek. Odruchowo starłem z niego malinowy błyszczyk, który miała na ustach.



      Siedzieliśmy w trzecim rzędzie. Horan załatwił nam bardzo dobre miejsca i mieliśmy, a raczej ja miałem, świetny widok na gromadę chłopaków. Jak na razie wystąpiły dwie grupy. Za chwilę wystąpi grupa Niall'a a mi wciąż chodziły po głowie słowa Lottie "Niall mi powiedział, że w jego grupie jest jeden gej...albo dwa". Nie oszukujmy się. Każdy wie, że przyszedłem tu tylko dlatego.

      Na scenę weszło ośmiu chłopaków. Każdy z nich miał czarne rurki, białe koszulki z krótkim rękawkiem i bose stopy. Kusiło mnie, żeby spytać siostrę, który z nich jest homo ale większa część mnie chciała zgadnąć.


      Zaczęło się. Zaczęli tańczyć. Moje oczy oglądały każdego z nich po kolei i bardzo uważnie. Pierwszy, drugi, Niall - jak na razie żaden z nich nie przypominał mi nawet w minimalnej części geja. Czwarty, piąty, szósty - dalej nic. Siódmy, ósmy...zamarłem. Chłopak dosyć wysoki. Delikatny materiał białej koszulki pokazywał jego pięknie wyrzeźbiony brzuch. Kiedy się obrócił mogłem podziwiać jego niesamowite pośladki. Ale chuj z ciałem ! Przyciągnął mnie jego niezwykły uśmiech, który nawet na chwilę nie znikał z jego ślicznej buźki, a na dodatek w policzkach pojawiły się urocze dołeczki. Kiedy przystanął na chwilę po obrocie, pokazały się jego boskie loczki. Nigdy nie wiedziałem w chłopaka takich pięknych włosów. On jest...nie z tej ziemi.


      Przez cały występ śledziłem go wzrokiem. Chłopaki ustawili się w rzędzie do ukłonu i wtedy on spojrzał mi prosto w oczy a moje serce stanęło. Nie, nie przywidziało mi się. Na prawdę na mnie patrzył i uśmiechał się. Mimo tej odległości mogłem spokojnie stwierdzić, że ma głęboko zielone oczy.


      Chłopaki zeszli ze sceny a siostra szturchnęła mnie w ramię.


      -I jak? - puściła mi oczko.


      -Który to? - spytałem nadal będąc myślami z Loczkowatym aniołem.


      -Ten jedyny blondyn, pomijając Niall'a.


      -A ten w lokach ? - wciąż szeptaliśmy.


      -Nie wiem. Wiem, że blondyn jest gejem ale upewniłam się, że jest też drugi. Może to właśnie on? Twój książę?


      Po wszystkich pięciu występach najbliżsi i przyjaciele występujących mięli after-party. Oczywiście ja i Lottie zaliczaliśmy się do tej grupy. Najpierw poszliśmy za kulisy po Nialla'a a potem na bankiet gdzie mogłem spotkać 'mojego księcia'.


      Lottie rzuciła się na swojego chłopaka po czym wycałowała. Para była pochłonięta rozmową a ja szukałem chłopaka w lokach.

      -Louis! - usłyszałem krzyk blondyna i spojrzałem na niego.

      -Co jest ? - spytałem zdezorientowany

      -Kogo tak wypatrujesz ?

      -Wpadł mu w oko chłopak z Twojej grupy. - powiedziała za mnie Lottie a ja zarumieniłem się.

      -Tak ? A który ? Bo wiesz, jest ich dwóch to może masz jakieś szanse... - powiedział Niall a ja nie zareagowałem wciąż szukając. - Blondyn czy...

      -O.MÓJ.BOŻE. To on. - szepnąłem, żeby nikt nas nie usłyszał. Chłopak właśnie wyszedł z garderoby. Miał na sobie brązowe rurki, białą koszulkę i niebieską marynarkę. Ma styl.

      -Harry. - stwierdził blondyn

      -Piękne imię. - westchnąłem. - Powiedz, że jest gejem. - spojrzałem wyczekująco na Niall'a.

      -Louis, Ty masz takie szczęście. Tak, jest gejem.


      Impreza się rozpoczęła. Wszyscy tańczyli oprócz tancerzy, którzy odpoczywali siedząc przy stolikach. Kręciłem się po całej sali w poszukiwaniach Harry'ego. Muzyka była cholernie głośna, głowa mnie już bolała ale nie poddawałem się. Chodziłem od stolika do stolika ale najwyraźniej źle szukałem. Nigdzie go nie było.

      -Stoi tam, w koncie. Czeka na Ciebie. - powiedziała Lottie, przebijając się przez głośną muzykę po czym pchnęła mnie w jego stronę.

      Wziąłem głęboki wdech i ruszyłem. Zauważył, że podchodzę do niego i uśmiechnął się a w jego policzkach pojawiły się urocze dołeczki. Był nieco niższy ode mnie i na pewno młodszy o kilka lat. A co do oczu, miałem rację. Piękne, głęboki-zielone tęczówki.

      Chwyciłem go za dłoń i wyciągnąłem na parkiet. Objąłem go rękoma w pasie a on za szyję przybliżył mnie bardziej do siebie. Milimetry dzieliły nas od pocałunku. Modliłem sie w duchu, żeby nie usłyszał mojego przyspieszonego tętna. Harry chwycił s swoje obie dłonie moją twarz po czym wpił się w moje usta a ja poczułem, że moje nogi się uginają. Muskałem delikatnie jego wargi. Czułem, że się uśmiecha. Po dłuższej chwili oderwaliśmy się od siebie. Ująłem w dłoń jego rozgrzany policzek i potarłem kciukiem.

      -Louis... - na dźwięk jego głosu zrobiło mi się ciasno w spodniach. A tak w ogóle to skąd on zna moje imię. - Niall powiedział mi, że przyjdziesz. - chciałem coś powiedzieć ale Harry zatkał mi usta kolejnym pocałunkiem.

      Dokładnie pamiętam ten dzień, 17 lipca. Za dwa tygodnie minie równy rok. Może to głupie ale jesteśmy razem od dnia spotkania. Potem okazało się, że Niall i Lottie ukartowali to wszystko. Dlatego Harry znał moje imię.

      Tak bardzo kocham tego gówniarza. I w dupie to mam,ze on ma osiemnaście lat a ja dwadzieścia pięć. Co z tego, że dzieli nas siedem lat. Miłość nie zna wieku, wiek to tylko liczba. A ja go bardzo kocham i wiem, że on mnie też. To właśnie z nim spędzę swoje życie, z moim tancerzem. Niestety jego mama tego nie akceptuje. Ledwo zaakceptowała to, że tańczy ale fakt, że jest gejem doprowadził do tego, że wyrzuciła go z domu. Oczywiście, że go przyjąłem pod swój dach. Mieszkamy razem. Chcę, żeby był szczęśliwy. Zrobię wszystko, aby tak było.